|
Życie codzienne w Siem Reap |
Tuk-tuk wreszcie się zatrzymał. Wysiadamy w centrum Siem Reap. Dojechaliśmy do bazy wypadowej podróżnych chcących zwiedzać Angkor. Miasteczko jest dosłownie opanowane przez grupki turystów i samotnych backpackersów. Zmęczenie coraz bardziej daje o sobie znać. Naszym jedynym celem staje się znalezienie knajpki z dobrym, lecz niedrogim jedzeniem. Po odwiedzeniu kilku gdzie ceny zwalały z nóg w końcu udało nam się znaleźć przyzwoitą cenową knajpe. Zajadając kurczaka z warzywami i pijąc zimne piwo obserwujemy życie na jeden z głównych ulic. Dzień pierwszy dobiega końca.
W Siem Reap dzień zaczyna się bardzo wcześnie. Około 5 rano budzą nas hałasy za oknem. Jak każdy, kto tu przyjeżdża i my mamy ambitny plan zobaczyć świątynie Angkor Wat o wschodzie słońca. Ale o wiele lepiej wychodzi nam czekanie aż to słońce wstanie, a nie my.
Schodzimy na dół na śniadanie. Właściciele pensjonatu witają nas bardzo serdecznie. Stół jest suto zastawiony, co chwila dokładane są świeże produkty. Mocna kawa stawia nas na nogi. Z właścicielem udało nam się załatwić darmowe rowery na dwa dni. Mamy transport.
Poruszanie się po Siem Reap samo w sobie jest ciężkie. A jeśli dojdą do tego dwa lekko poturbowane rowery robi się ciekawie. Jedziemy powoli między samochodami, busami, tuk-tukami. Wydaje mi się, że nie ma tu przepisów ruchu, po prostu jedziemy. Z wrażenia nie widzę czerwonego światła, jadę dalej.
Popłynęły okrzyki w moim kierunku. Nagle wszyscy znają się na przepisach:)
W końcu opuszczamy Siem Reap i jedziemy w kierunku Angkor. Jest parno i duszno, ale pięknie. Po 7 przejechanych kilometrach zastanawiam się jak zrobię kolejnych 50 km tego dnia, ponieważ taką trasę zaplanowaliśmy na pierwszy dzień z Damianem. Świątyniom Angkor oraz naszym przygodom poświęcę kolejne wpisy.
Siem Reap to miejsce, które totalnie może Was zaskoczyć. Samo centrum z główną ulicą przy Pub Street chwilami przypominało mi Khao San Road w Bangkoku. Głośna zachodnia muzyka, liczne lokale, tłumy ludzi. Obrzeża miasta są dużo spokojniejsze, cichsze, bardziej leniwe. Na zakurzonych drogach jeżdżą głównie motocykle, jeden za drugim. Samochody to albo zdezelowane pickupy, albo nowe prosto z salonu. Obok nowoczesnych budynków stoją małe biedne chatki. Bardzo duży kontrast. To uderza w Kambodży od samego początku.
To co jeszcze może Cię zdziwić, to spokój i łagodne usposobienie mieszkańców. Mimo bardzo bolesnej dla nich historii widać na ich twarzach radość. Mimo biedy, są szczęśliwi. Zauważam tutaj, to czego nie widziałam w innych biednych krajach - brak agresji. Tutejsi mieszkańcy są przyjaźnie nastawieni i bardzo pomocni. Duże i ciemne oczy dzieci mają pełno radości, pomimo tego jak przyszło im żyć. Kambodżanie żyją głównie z rolnictwa, z usług transportowych i gastronomicznych. W wolnym czasie grają w karty, piją piwo i spędzają miło czas na rozmowach. Około 4mln społeczeństwa żyje za 1 $ dziennie.
Kambodżański dom zwykle jest na planie prostokąta z dachem dwuspadowym. Domy na obrzeżach miast zazwyczaj budowane są na palach (tutaj możesz to zobaczyć), to ochrona przed zalewaniem.
Dzieci chętnie chodzą do szkoły i dziękują za tę możliwość. Są wdzięczne za kartki, długopis czy kredki. Dzięki edukacji mają możliwość lepszego startu w dorosłość. Ich największym marzeniem jest ukończenie szkoły. Docierają do niej pieszo lub na rowerach, często pokonują kilka lub kilkanaście kilometrów. I co najważniejsze, ich twarze są pogodne. Szkoła to dla nich często przerwa w pracy, ponieważ pomagają rodzicom. To możliwość ubrania czystego mundurka. Dzieci nie tylko mogą poszerzać swoją wiedzę, ale tworzą społeczność podobną do rodziny. Pomagają sobie nawzajem, uczą od siebie nowych umiejętności. Starsi uczniowie dają przykład młodszym jak mają dbać o porządek. Istotna jest dla nich higiena, na którą w domach często nie ma środków i warunków. Szkoła im to zapewnia.
Jest godzina 19.00. Robi się ciemno. Przejeżdżamy rowerem obok jednej ze szkół. Dzieci kończą zajęcia i wracają do domów. Ci co mają bliżej idą piechotą. Pozostali wsiadają na swoje rowery. Doganiają nas.
Cześć!
Cześć.
Jak masz na imię?
Joanna, a Ty?
Sam. Skąd jesteś?
Z Polski.
A gdzie to jest ?
Daleko :)
Spodobał Ci się wpis lub zdjęcia? Zostaw komentarz, podaj dalej. Będzie mi bardzo miło :)
Zapraszam do galerii zdjęć:
|
Główna ulica i Pub Street w Siem Reap |
|
Park w centrum Siem Reap |
|
Park w centrum Siem Reap |
|
Park w centrum Siem Reap |
|
Życie codzienne w Kambodży |
|
Życie codzienne w Kambodży |
|
Transport w Kambodży |
|
Ruch uliczny w Kambodży |
|
Ruch uliczny w Kambodży |
|
Życie codzienne w Kambodży |
|
Życie codzienne w Kambodży |
|
Życie codzienne w Kambodży |
|
Park w centrum Siem Reap |
|
Życie codzienne w Kambodży |
|
Życie codzienne w Kambodży |
|
Siem Reap |
|
Życie codzienne w Kambodży |
|
Życie codzienne w Kambodży |
|
Życie codzienne w Kambodży |
|
Życie codzienne w Kambodży |
|
Budowa chodników w Kambodży |
|
Budowa chodników w Kambodży |
|
Budowa chodników w Kambodży |
|
Siem Reap |
|
Ruch uliczny w Siem Reap |
|
Dzieci wracające ze szkoły |
|
Życie codzienne w Kambodży |
|
Ruch uliczny w Siem Reap |
|
Życie codzienne w Kambodży |
|
Życie codzienne w Kambodży |
|
Życie codzienne w Kambodży |
|
Życie codzienne w Kambodży |
|
Ruch uliczny w Kambodży |
|
Życie codzienne w Kambodży |
|
Życie codzienne w Kambodży |
|
Życie codzienne w Kambodży |
|
Życie codzienne w Kambodży |
|
Życie codzienne w Kambodży |
|
Życie codzienne w Kambodży |
|
Życie codzienne w Kambodży |
|
Życie codzienne w Kambodży |
|
Chłopiec wracający ze szkoły |
Podziwiam, że wybraliście rowery i podróż w ruchu miejskim! Mogę sobie tylko wyobrazić, jakie to ekstremalne przeżycie ;)
OdpowiedzUsuńAgata wtedy było ciężko, ale dziś uważam ze to był najlepszy wybór :D
OdpowiedzUsuńMi z ulicy to chyba najbardziej utkwiło w pamięci jak facet jechał na motorze z kilkoma dużymi prosiakami... albo sprzedaz rozmaitych owadów do jedzenia :)
OdpowiedzUsuńTak te prosiaki są dość powszechne :D
OdpowiedzUsuń