AKTUAL5

EMI W DRODZE



Emi pisze dla nas prosto z serca indonezyjskiej Jawy, gdzie mieszka od maja 2013 r. U niej powiedzenie "sen na jawie" nabiera zupełnie innego znaczenia :) Kiedy przestały jej wystarczać krótkie wakacje przy pracy na etacie to z niej zrezygnowała i kupiła bilet w jedną stronę, tę cieplejszą stronę. Dziś prowadzi homestay i sklep z ekologiczną kawą - kopi luwak. Na swojej stronie emiwdrodze.pl przenosi nas w magiczne miejsca Indonezji, Malezji, Laosu, Wietnamu, Kambodży, Tajlandii czy Nowej Zelandii. Znajdziecie u niej także bilans wad i zalet życia w Indonezji i dowiecie się dlaczego Emi tam mieszka :)



Emi zgodziła się przyłączyć do mojego cyklu wywiadów z blogerami, pisarzami, podróżnikami itp - ludźmi którzy mają jedną wspólną pasję - podróże :) Żeby było atrakcyjniej - każdy otrzymuje ten sam zestaw pytań :)



Fot. Emi w drodze, Lake Tekapo

Fot. Emi w drodze, Laos



Jeśli nie w podróży to gdzie ?
W moim homestayu na indonezyjskiej Jawie, w którym wciąż czuję się jak w podróży - bo codziennie gościmy ludzi z całego świata. 

Co według Ciebie w podróżach jest najważniejsze? 
Natura, cisza i spokój - w mieście bardzo mi tego brakuje. Odkrywanie nowych smaków, otwieranie się na świat i dzięki temu także docenianie życia, które mamy na co dzień. 

Najśmieszniejsze i najdziwniejsze zdarzenie podczas Twoich podróży? 
Do tej pory rozśmiesza mnie jakie podchody robią Indonezyjczycy, żeby poprosić mnie o wspólne zdjęcie, którym chcą pochwalić się na facebooku znajomym, i jak rzednie im mina kiedy odpowiadam im coś po indonezyjsku - automatycznie tracą wtedy zainteresowanie fotką tak jakby to czyniło moją skórę mniej białą ;) 

Teraz wprowadźmy nieco dramaturgii - opowiedz o największym niebezpieczeństwie, jakie utkwiło Ci w pamięci ze wszystkich dotychczasowych podróży? 
Drink zawierający narkotyki i środek znieczulający...konie, jaki nieopatrznie wypiłam w plażowym barze w indyjskim Goa. Skończyło się w szpitalu. Tamtej nocy nie zapomnę nigdy - spędziłam ją na podłodze pośród dziesiątek indyjskich kobiet, a dookoła biegały karaluchy. 

Najlepsza potrawa jaką jadłaś i czy próbowałaś ją potem przyrządzić w domu? Uwielbiam jeść! Szczególnie przypadła mi do gustu kuchnia wietnamska i indyjska - Indie to jedyny kraj, w którym bez żalu mogłabym przejść na wegetarianizm. Co prostsze potrawy próbowałam gotować sama - np. różne indyjskie curry czy sajgonki (te świeże, nie smażone) w sosie orzechowym. 

Czy potrafiłabyś wybrać miejsce, które zrobiło na Tobie największe wrażenie ? 
Południowa wyspa Nowej Zelandii, bez dwóch zdań. Za bezkresne połacie piękna - ośnieżone góry i wodę gdzie się nie obejrzeć, niesamowicie rozgwieżdżone niebo i małomiasteczkowe wyluzowane życie. Nigdzie indziej natura nie zachwyciła mnie tak wyrazistymi kolorami. Choć wydaje mi się, że w Kanadzie może być podobnie...:) 

Życiowe motto... 
Ja nie mam marzeń, mam cele i konsekwentnie dążę do ich spełnienia. 

Ulubiona książka... 
Nie wracam do książek, nie przywiązuję się do nich. Czytam niemal wyłącznie podróżnicze. Teraz pochłaniam "Laowaia w wielkim mieście" Oli Świstow i mam wrażenie jakby w 90% była o moim życiu w Indonezji. 

Relaksuję się przy... 
Wodzie. Spokojna rzeczka, wodospad czy wzburzony ocean - nieważne, byleby dało usłyszeć się jej szum i niewiele więcej. 

Ranek czy Wieczór... 
Zdecydowanie wieczór, i to późny. Nocny ze mnie marek, nie kładę się spać przed pierwszą. Mam to szczęście, że mogę sobie pozwolić na spanie do południa :) 

Kawa czy herbata... 
Do picia woda z cytryną. Ale chylę czoła przed indonezyjską kawą - w końcu to m.in. ona zatrzymała mnie tu na tak długo.

Więcej wywiadów znajdziesz w TU :)

4 komentarze:

  1. "Ja nie mam marzeń, mam cele i konsekwentnie dążę do ich spełnienia.", pamiętam jak mi powiedziałaś jeszcze w Kopenhadze, że chcesz założyć własny biznes... i widzę, że to się spełniło, oopss, zrealizowałaś to:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kojarzę bloga Emi i dość często tam zaglądam, czytam i przeglądam. Super było dowiedzieć się o niej czegoś więcej dzięki tej rozmowie :)

    OdpowiedzUsuń